Mamy Sylwestra, czyli moment żegnania tego co było, ale też patrzenia w przyszłość. I to właśnie robimy w tym odcinku – bawiąc się w futurystów, zastanawiamy się nad kierunkiem w którym branża IT zmierza. Będzie dużo o ML, ale zahaczymy również o prawodawstwo i NoCode (ominęliśmy Web3, bo o tej rozmawialiśmy już we wcześniejszych epizodach). To też już ostatni odcinek… pierwszego sezonu. W związku z tym chcieliśmy podziękować, że byliście z nami przez te ostatnie dziesięć tygodni i wraz z nami udaliście się na wycieczkę przez różne aspekty świata IT. Nasz podcast wróci już niedługo, możliwe że w nieco odmienionej formie! Stay Tuned!
Czy Copilot zabierze nam pracę?
Sojusz Microsoftu z OpenAI, który nie raz już przewijał się przez nasze weekendowe edycje, dostarczył tematu do dyskusji tysiącom programistów. Zaczęli oni zadawać jedno zasadnicze pytanie – czy to jest ten moment, kiedy maszyny zaczną pisać kod źródłowy i wysiudają nas z rynku?
Zanim spróbujemy się nad tym zastanowić, warto zrozumieć czym Copilot jest. Mamy do czynienia z rozszerzeniem do Visual Studio Code, będącym “więcej niż auto-complete”. Na pierwszy rzut oka wygląda trochę, jakby był to tylko i wyłącznie zbiór istniejących templatek, ale niech nie zmylą Was pozory – zdecydowana większość sugerowanego kodu jest generowana w unikalny sposób i pozostaje zupełnie oryginalna. Ichniejsza strona w dość obrazowy sposób pokazuje możliwości przychodzące wraz z narzędziem – a te na ten moment robią naprawdę duże wrażenie.
W kontekście Copilota nie można nie wspomnieć o temacie licencji, który rozgrzał społeczność do czerwoności. W wypadku rozwiązania Github, główny trzon dyskusji sprowadza się do tak zwanych licencji copy-left, typu GPL-3. Wymaga ona (w małym uproszczeniu), udostępnienie na tej samej licencji każdego kodu źródłowego, który jest “pochodną” użycia oryginalnego kodu na licencji GPL. I to właśnie o słowo czym jest w tym wypadku “pochodna” rozbija się cała dyskusja. Niejasność sformułowania doprowadziła do szerokiej debaty, która świetnie obrazuje, jak w bardzo “szarej strefie” porusza się Microsoft ze swoim nowym produktem. Całość bardzo dobrze podsumowuje post Julii Redy z Europejskiej Partii Piratów, specjalistki od licencji.
Czy Copilot rzeczywiście zastąpi programistów? Zastąpić pewnie nie zastąpi, ale na pewno sprawi, że Ci już pracujący będą efektywniejsi. Oczywiście, to wszystko pod warunkiem, że produkowane źródła będzie wysokiej jakości – a należy pamiętać, że to nie tworzenie nowego kodu, a raczej jego późniejsze utrzymanie jest zwykle największym wyzwaniem. Copilot więc wydaje się być narzędziem, które w przyszłości może znacząco ograniczyć zapotrzebowanie rynku na programistów (zwłaszcza tych, których pogardliwie określa się w branży jako Code 🐵 ), ale na razie jeszcze przed nim długa droga. Wraz ze wzrostem popularności rozwiązań no-code, wydaje się, że wchodzimy w bardzo ciekawe czasy w naszej branży.
Zainstaluj teraz i czytaj tylko dobre teksty!
GPT-3 i inne modele
W odcinku sporo mówiliśmy o Copilocie, dlatego też w notatkach nie mogło zabraknąć informacji ani o nim, ani o jego „kamieniu węgielnym”, bo chyba za taki można spokojnie uznać GPT-3.
Koncówką roku, OpenAI postanowiło ogłosić, że długo oczekiwany model dostarczający API w końcu będzie dostępny tak “publicznie-publicznie”, a nie “publicznie-dla-wybranych”. Od tej pory bowiem każdy zainteresowany może się rzeczonym GPT-3 pobawić bez czekania w kolejce.
Świat nie kończy się co prawda na GPT-3, jednak są powody dla których konkurencji jest tak trudno przebić. Last Week in AI estymowało, że sam koszt trenowania całości to jakieś 10-20 milionów dolarów, ze względu na potrzebną moc obliczeniową, dlatego potencjalne tworzenie alternatywy nie jest prostym zadaniem.
Jednocześnie, coraz więcej ośrodków badawczych (m in. z Chin, Korei Południowej czy Izraela), ale również firm (partnerstwo Microsoftu z Nvidią) zaczęło pokazywać swoje własne modele o możliwościach zbliżonych do tych GPT-3. Nie cichnie też dyskusja o tym, że może aż tak potężne, “generalne” modele jak GPT-3 nie są nam potrzebne, a lepiej skupić się na mniejszych, za to mocno wyspecjalizowanych. Ogólnie artykuł stanowi świetną przeglądówkę, która przedstawia “helicopter view” tego, jak prezentują się dzisiaj konkurencja złotego dziecka OpenAI. Polecam!
W zasadzie mógłbym w tym miejscu zakończyć, ale chiałbym wykorzystać tą okazję do zostawienia Wam jednej sugestii: jeśli jakiś temat szczególnie Was zainteresuje, spróbujcie znaleźć go na HackerNewsach. Ja tak często robię, i akurat w wypadku GPT-3 jest to kopalnia złota, gdzie możecie znaleźć zarówno ludzi chwalących się swoimi eksperymentami z API, jak i smaczkami z dokumentacji (np. co zrobić gdy GPT-3 klnie jak szewc). Polecam lekturę.
Chiny też regulują swoje IT
Kiedy Europa wprowadziła GDPR, krytycy podnosili głosy, że
my się regulujemy, a świat będzie swobodnie korzystał z danych użytkowników i nam odskoczy.
Następnie, gdy Kalifornia wprowadzała California Consumer Privacy Act (CCPA), popularne były komentarze
no to Chińczycy teraz wszystkich zaorają, u nich to jest prawdziwa swoboda.
Każda nowa regulacja w szeroko pojętym zachodzie spotyka się mniej więcej z podobną krytyką.
Przyznam prywatnie, że też w tej kwestii sam jestem nieco rozdarty, biorąc pod uwagę że globalizacja nam się odrobinkę sypie i świat robi się “hiperkompetetywny.” Jednocześnie jednak, okazuje się, że również w Chinach powoli „dziki zachód” zaczyna się kończyć.
Przez długie lata, branża technologiczna była swoistym “pieszczochem” chińskiej władzy. To właśnie ichniejsze firmy takie jak Xiaomi, Alibaba czy TikTok byly istotnym motorem wzrostu gospodarczego, ale również sposobem na zyskanie czegoś, co specjaliści od geopolityki nazywają “soft power” – swoistym “rozmiękczaniem” wizerunku i możliwości wywierania wpływu na opinie publiczną na świecie. Stanowiły więc istotną siłę w budowaniu nowoczesnych, mocarstwowych Chin.
Wiele wskazuje na to, że to się wkrótce może zmienić. Jak donosi The Economist, wspomniana siła jest tak duża, że przestraszył się jej nawet prezydent Xi Jinping. Według analityków, atmosfera wzajemnej nieufności budowała się już latami. Jednak ostra zmian kursu rozpoczęła się w październiku ubiegłego roku, kiedy chiński miliarder Jack Ma, założyciel Alibaby, skrytykował Chiny za brak uczciwie funkcjonującego systemu finansowego. Atak na chińskie, upaństwowione banki to atak na państwo, a tego typu reakcja nie mogła pozostać bez odpowiedzi.
W 2021 oberwało się też grom komputerowym. Wrogość Chin wobec tego typu rozrywki wynika z przekonania, że nie są one po prostu produktywnym sposobem spędzania czasu i rzadko odzwierciedlają chińskie wartości, takich jak praca i zaangażowanie w państwo. W wyniku nacisków od regulatorów, Tencent umożliwi nieletnim tylko godzinę gry dziennie na tygodniu i dwie godziny w dni wolne. Zapowiedziała również, że wykorzysta również swój dział R&D, aby znaleźć sposoby na ty, by młodzież ogólnie ograniczyła ilość czasu spędzanego z grami. Powodem niechęci do gier zdaje się być… geopolityka. Sankcje amerykańskie udowodniły Chinom, że muszą być bardziej samowystarczalne w krytycznych obszarach „hard tech”, takich jak np. półprzewodniki. Żeby jednak do tego doszło, najpierw trzeba przekonać utalentowanych inżynierów i programistów, dziś pracujące w mediach społecznościowych lub firmach zajmujących się grami, że branża ta jest ryzykowna i praca w niej jest czymś wstydliwym. W tym szaleństwie może więc być metoda.
Zainstaluj teraz i czytaj tylko dobre teksty!
A na koniec – książka
Tym razem tylko jedna, ale myślę, że idealnie wpisuje się w temat odcinka:
Pozycje o technologii dzielą się zwykle na albo huraoptymistyczne, albo do bólu krytyczne. Dlatego też „Hello World: Being Human in the Age of Algorithms„, książka Hannah Fry (którą możecie znać z klasycznego już wystąpienia na TED) jest tak satysfakcjonującą lekturą. Autorka to typowa symetrystka, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Autorka przygląda się wpływowi algorytmów na to, kim są ludzie w pierwszej połowie 21 wieku i co nasza relacja z technologią o nas mówi. Unika jednak moralizatorstwa, przedstawiając zarówno negatywne, jak i pozytywne aspekty komputeryzacji świata. Serdecznie polecam książkę, jako dobre wejście w rok 2022.