W dzisiejszym wydaniu mamy dla Was trochę teorii spiskowych, nowy, unikalny atak na Linuxa oraz update bałaganu, jakim w ostatnich tygodniach jawi się rynek kryptowalut. Miłej lektury!
1. Czy sztuczna inteligencja Google osiągnęła świadomość? (clickbait inside)
Jednym z ciekawszych wydarzeń tego roku (a konkurencja jest naprawdę spora, co nie?) był z pewnością odtajniony przez Pentagon materiałów dotyczących niezidentyfikowanych obiektów latających (swojskich UFO). Sprawa zaczęła się gdzieś jeszcze w zeszłym roku, a w maju 2022 doszło do opublikowania raportu, zawierającego zbierane przez lata doniesienia wojskowe na temat obiektów, które (żeby dorzucić Wam jeszcze jeden skrót) określa się w Polsce jako NOL. Żeby nie zostawić Was tutaj z tanią sensacją, temat został dobrze (czyli – jak zwykle) opracowany przez Raport o Stanie Świata, więc stamtąd możecie dowiedzieć się więcej kulis całej sytuacji. Także jedną z klisz science-fiction mamy już w tym roku ogarniętą, skreślmy więc UFO, a zajmijmy się tematem… posiadającej świadomość sztucznej inteligencji. Bo tym właśnie tematem niedawno zajmowały się media, i to najbardziej szacowne, z głównego nurtu.
Początkiem zeszłego tygodnia świat obiegła zaskakująca wiadomość – sztuczna inteligencja Google zyskała świadomość. Tak przynajmniej twierdzi Blake Lemoine, inżynier pracujący nad sztuczną inteligencją Google. Blake Lemoine doszedł do tego wniosku po tym, jak od jesieni ubiegłego roku rozmawiał z LaMDA, generatorem sztucznie inteligentnych chatbotów firmy Google (którą znać możecie z naszej relacji o Google I/O jeszcze w 2021). Miał sprawdzić, czy jego rozmówca używa języka dyskryminacji lub mowy nienawiści. Lemoine i LaMDA rozmawiali min. o prawach człowieka czy religii. Swoimi rewelacjami postanowił podzielić się The Washington Post, po tym jak jego twierdzenia i raport miały być zbagatelizowane przez szefostwo firmy. Ciekawa jest reakcja Google, które zawiesiło inżyniera za złamanie klauzuli poufności i podzielenie się wewnętrznymi tajemnicami firmy. Przedstawiciel Google tak komentuje całą sprawę:
Nasz zespół – w tym etycy – przeanalizował obawy Blake’a zgodnie z naszymi Zasadami Sztucznej Inteligencji i poinformował go, że dowody nie potwierdzają jego twierdzeń. Powiedziano mu, że nie ma dowodów na to, że LaMDA jest zdolna do odczuwania (i wiele dowodów przeciwko temu).
Pewnego smaczku całości dodaje fakt, że autor uważał też, że był dyskryminowany i wyśmiewany za swoje przekonania religijne (na swoim blogu podaje, że jest chrześcijańskim mistykiem). Oby skończył lepiej niż autor TempleOS. “Down the Rabbit Hole”, jeden z moich ulubionych YouTuberów, stworzył kiedyś odcinek na temat tego projektu oraz jego twórcy. Całość to strasznie smutna, ale równocześnie niezwykle intrygująca historia. TW: Z góry uprzedzam, że dotyka (w taktowny sposób, ale zawsze) tematu zaburzeń psychicznych i też z góry proszę, abyście nie traktowali tego jako próba takiego sklasyfikowania Lemoine z mojej strony. Aczkolwiek analiza Computerophile każe raczej powątpiewać w jego twierdzenia.
A jak lubicie temat teorii spiskowych, to mam dla Was prawdziwy challenge (dzisiaj mocno YouTubowo) pod postacią The Conspiracy Theory Iceberg, trwającego dziewięć i pół godziny (!) filmiku, który analizuje WSZYSTKIE (albo prawie wszystkie) teorie spiskowe, które mają swoich zwolenników na świecie. Przyznam, że sam po oglądaniu od dwóch tygodni jestem gdzieś w trzeciej godzinie, ale całość jest mega satysfakcjonująca. A jeżeli zastanawiacie się, skąd taka popularność teorii spiskowych w dzisiejszym świecie, myślę że ciężko trafić lepiej niż do autora wielu książek i prowadzącego własny Podcast Tomasza Stawiszyńskiego, który swego czasu przeprowadził wykład Polaryzacja polityczna a teorie spiskowe.
Mnie przekonał, że związek taki jak najbardziej istnieje.
Źródło
- Google suspends engineer who claims its AI is sentient – The Verge
- TempleOS | Down the Rabbit Hole
- No, it’s not Sentient – Computerphile
- The Conspiracy Theory Iceberg
- #99 Polaryzacja polityczna a teorie spiskowe. Wykład Tomasza Stawiszyńskiego
Zainstaluj teraz i czytaj tylko dobre teksty!
2. Nowy, (prawie) niewykrywalny Malware na Linuxa
Też wychowaliście się na micie, że na Linuxa i MacOS to “nie ma wirusów”, a tylko Windows przyciąga je z częstotliwością większą niż dziecko zaczynające swoją przygodę z żłobkiem? Ostatnie lata pokazały jednak, że fakt, iż to właśnie system Microsoftu jest celem ataków jest nie tylko sama architektura systemu (choć to też, Windows przez lata był dziurawy jak sito), ale też z większej świadomości użytkowników i szerokości spektrum potencjalnego ataku (jednak użytkownicy domowi są potencjalnie niżej wiszącym owocem). Naiwnością byłoby jednak twierdzić, że takich ataków nie ma wcale, czego dowodem niech będzie nowa metoda, której opis ukazał się w zeszłym tygodniu
Pewnie nie pisalibyśmy jednak o tym ataku, gdyby nie fakt, jak bardzo kreatywnej metody używa. Mamy tutaj do czynienia z malware, który zamiast jak to zwykle bywa działać jako zewnętrzny program, uruchamiany z nadużyciem uprawnień, podpina się jako współdzielona biblioteka do już działającego procesu. Po zainfekowaniu wszystkich uruchomionych procesów zapewnia on możliwość pozyskiwania danych uwierzytelniających oraz możliwość zdalnego dostępu.
Po zainfekowaniu komputera złośliwe oprogramowanie ukrywa siebie i inne złośliwe programy wykorzystywane przez sprawcę zagrożenia, co sprawia, że infekcje są bardzo trudne do wykrycia. Przeprowadzenie analizy śledczej na zainfekowanym komputerze może nie przynieść żadnych rezultatów, ponieważ wszystkie pliki, procesy i artefakty sieciowe są ukryte przez złośliwe oprogramowanie.
Publikując za Intezer
Większość metod wykrycia opiera się więc na analizie ruchu sieciowego. Domowi użytkownicy raczej nie muszą się obawiać, gdyż atak używany jest raczej do atakowania instytucji finansowych i obiektów wojskowych niż “zwykłego Kowalskiego” (a co w końcu takiemu Kowalskiemu może grozić z przejęcia kontroli np. nad baterią rakiet). Jeżeli jesteście ciekawi większej ilości szczegółów ataku, zapraszam do cytowanego tekstu.
Źródło
Zainstaluj teraz i czytaj tylko dobre teksty!
3. Wieści z szeroko pojętej Kryptolandii
Oj, dzieje się w świecie Crypto. Ostatni tydzień przyniósł za sobą szereg wydarzeń, które udowadniają, że Web3 ma za sobą (i przed sobą też) ciężkie dni. No ale po kolei.
Zacznijmy od Coinbase, bowiem działania firmy idealnie wpisują się ona idealnie w ostatnie turbulencje na rynku. Jak kiedyś donosiliśmy, Coinbase (kantor kryptowalut) jest jedną z firm technologicznych, które najmocniej oberwały podczas ostatnich spadków (na dzień dzisiejszy jest to prawie 80% rok do roku). Związane jest to z jej modelem biznesowym, opierającym się na fee od coraz mniej popularnych tranzakcji kryptowalutowych. Firma zarzekała się jednak jeszcze maju, że poczyniła odpowiednie kroki i jest w dobrej kondycji finansowej. Okazało się, że są to jednak obietnice bez pokrycia. Coinbase najpierw zaczął rozwiązywać już podpisane umowy ludziom, którzy nie rozpoczęli jeszcze pracy, by następnie w zeszłym tygodniu zwolnić 18% swojej załogi, czyli ponad tysiąc osób. Auć.
Drugi duży cios cenom krypto spadł ze strony Binance. Konkurent Coinbase w poniedziałek zablokował możliwość wypłacania Bitcoinów na prawie sześć godzin. Całość związana była (podobno) z problemami technicznymi, ale na tym już i tak rozhisteryzowanym rynku spowodowało to mini panikę i dalsze spadki. Z drugiej strony, firma wydaje się być w dobrej kondycji, zapowiada bowiem zatrudnienie kolejnych dwóch tysięcy pracowników.
Jej CEO nie mógł się też powstrzymać od dania prztyczka w nos Coinbaseowi, który jeszcze w lutym reklamował się na SuperBowl, czyli w najdroższym czasie reklamowym w amerykańskiej telewizji.
Ale to i tak nic przy tym, co wydarzyło się w kontekście Celsius i Three Arrows Capital. O ile nazwy przywołanych już Coinbase i Binance mogły obić się o uszy komuś, kto mocno w temacie nie siedzi, to bohaterowie tego akapitu działają znacznie bardziej “pod radarem”. Nie oznacza to jednak, że mamy do czynienia z jakimiś płotkami, wręcz przeciwnie. Celsius to największa platforma pożyczkowa oparta o kryptowaluty, 3AC to zaś potężny, azjatycki fundusz inwestujący właśnie w “assety” Web3. Ze względu na problemy, które borykają rynek, obie firmy obrywają rykoszetem, blokują wypłaty i grozi im utrata płynności. Ze względu na ich rozmiar, zaufanie do całego rynku spada, a to tylko pogłębia kryzys w którym obie się znalazły.
Oczywiście, cała sytuacja nie pozostaje bez efektu na wyceny Kryptowalut. Zarówno Bitcoin, jak i Ethereum mocno tracą na wartości, w dniu pisania tego artykułu broniąc odpowiednio pozycji 20 000$ i 1000$. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że całość odbywa się momencie, gdy tak naprawdę cały ekosystem zaczyna święcić pewne sukcesy, szczególnie na niwie technologicznej. Otóż dla przypomnienia – Ethereum pracuje nad odejściem od algorytmu proof-of-work na rzecz modelu proof-of-stake, który opiera się na istniejącym “stanie posiadania” w sieci, a nie na ciągłym wykonywaniu obliczeń matematycznych. Dzięki temu sieć ma mieć znacznie lepszą przepustowość, ale również być mniej energożerna. Początkiem czerwca, programiści wrzucili nowy algorytm na największe środowisko testowe projektu (tak zwany TestNet), żeby testować jego działanie przed wdrożeniem “na produkcję”. Cały projekt posuwa się więc do przodu, potencjalnie będzie coraz bardziej użyteczny… ale i tak spada.
Ciekawe, czy za zabawę z krypto doigra się też Elon Musk. Twórca SpaceX i Tesli został oskarżony przez Keitha Johnsona, inwestora Dogecoin, który oskarżył go o prowadzenie piramidy finansowej w celu wspierania kryptowaluty, a następnie doprowadzenia do spadku jej wartości. Żąda zadośćuczynienia rzędu o 258 miliardów dolarów. Skąd taka liczba? Naprawdę nie wiem, nie znalazłem też żadnego uzasadnienia. Nie spodziewam się, żeby proces przyniósł jakąś znaczącą konkluzje, ale zobaczymy.
A jak już o Musku mowa, zakończmy małym updatem w twitterowej sądzę. Casey Newton i jego Platformer, mój ulubiony “plotek” z Doliny Krzemowej, opisał w publikacji wirtualne spotkanie Elona Muska z pracownikami firmy, na którym ten przedstawił swoje plany co do przyszłości firmy. Ten miałby się stać “aplikacją do wszystkiego”, trochę jak chiński WeChat – wprowadzając płatności i subskrypcje, a także Tik-Tokową część rozrywkową. Efektem tej “zupy śmieciuszki” miałby być wzrost aktywnych użytkowników z obecnych 230 milionów do miliarda. Elon chciałby również wprowadzić płatności za bycie zweryfikowanym użytkownikiem. Śmiałe plany, zobaczymy czy do nich dojdzie. Najbogatszy człowiek świata mocno bowiem walczy, aby zbić cenę swojego potencjalnego nabytku – i na razie idzie mu to całkiem nieźle, mimo początkowego odgrażania się zarządu Twittera, że “ani kroku wstecz”.
Źródła
- Cryptocurrency exchange Coinbase is laying off 18 percent of its workforce – The Verge
- Binance Halts Bitcoin Withdrawals Due to 'Stuck On-Chain Transaction’ – Decrypt
- Crypto giant Binance opens 2,000 positions for hiring – CEO | Reuters
- Elon Musk sued for $258 billion over alleged Dogecoin pyramid scheme | Reuters
- When Elon met Twitter – by Casey Newton – Platformer
- Twitter will give Elon Musk 'firehose’ data access to settle bot complaints – The Verge