Dziś porozmawiamy o tym, jak znaleźć dla siebie nowe miejsce na Ziemi, pokonać syndrom oszusta i nie dać się nabrać na bootcamp. Czy uda mi się zmieścić trzy duże tematy w jednym podsumowaniu? Oczywiście!
1. Najlepsze kraje dla programistów
W naszej branży duuuużo rozmawia się o pracy zdalnej, ale bardzo niewiele o tym, w jakich krajach najłatwiej znaleźć odpowiedni projekt dla swojej specjalizacji. Czas to zmienić, bo chociaż świat jest globalną wioską, to rynek IT w każdym kraju wygląda trochę inaczej.
Przedstawiam narzędzie przygotowane przez Work Hunty, które sprawi, że poczujesz się jak na lekcji geografii. Tyle, że będzie to bardzo praktyczna lekcja. Po kliknięciu w link Twoim oczom ukaże się lista 13 języków programowania, a dla każdego z nich przygotowano mapę ofert pracy. Możesz więc sprawdzić, w których krajach najbardziej potrzebują ludzi, którzy wiedzą czym jest JavaScript, Python, TypeScript czy Scala.
Eksplorowanie map będzie bardzo pozytywnym doświadczeniem dla Backend Developerów. Weźmy taką Javę, dla której w USA lub Chinach znajdziemy… kilkaset tysięcy wakatów. Podobnie jest w przypadku C++ lub Pythona, choć w przypadku tego ostatniego, zapotrzebowanie w Chinach jest mniejsze, niż w Niemczech. Ciekawe! Nie popadajmy jednak w szaleństwo wielkich liczb, ponieważ Work Hunty pomaga zagłębić się w nisze, takie jak Kotlin czy Swift.
Pamiętaj, że kiedy już znajdziesz dla siebie nowy kierunek świata, w aplikacji Vived możesz sprawdzić oferty pracy zdalnej, które są dopasowane do Twoich zainteresowań i doświadczenia. Nie podejmuj decyzji pochopnie.
W końcu, jak mówi stare przysłowie: “Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma”. Nie gwarantujemy, że praca w PHP dla firmy z Wenezueli będzie dla Ciebie rozkoszą. I nie chodzi tylko o strefy czasowe…
Źródło:
Zainstaluj teraz i czytaj tylko dobre teksty!
2. Oszukaj syndrom oszusta
Jakie cechy charakteru powinien posiadać programista? Odpowiesz pewnie, że otwartość na nową wiedzę, umiejętność pracy w zespole, spostrzegawczość i kilka innych. Ja dodam jeszcze jedną, o której często zapominamy. Chodzi o pewność siebie.
Świadomość Twoich mocnych stron to coś, czego potrzebujesz absolutnie na co dzień.
Doskonale opowiada o tym Luis Minvielle w jednym ze swoich artykułów. Okazuje się, że zwłaszcza w krajach zachodniej Europy programiści mają tendencję do zaniżania swoich stawek i oczekują mniejszych zarobków, niż firmy są skłonne im zapłacić. Skąd bierze się ta skromność? Między innymi z syndromu oszusta, który jest potęgowany przez konieczność szybkiego rozwoju. W konsekwencji każdy z nas czuje, że nie wie o poszczególnych zagadnieniach tyle, ile powinien. Gdy dochodzi do tego lęk przed konkurencją w postaci outsourcingu, recesją i innymi czynnikami, mamy gotowy przepis na niższe zarobki.
A jaki jest przepis na wzmocnienie wiary w swoje umiejętności? Przede wszystkim przeglądaj branżowe raporty, by znać aktualne poziomy zarobków na Twoim stanowisku. Ciesz się sukcesami. Domagaj się feedbacku i rozmawiaj z ekspertami w Twojej branży. Zwróć też uwagę na fakt, że firmy są skłonne do negocjacji „w górę”, gdy masz większe doświadczenie niż oczekiwane lub gdy aplikujesz na wysoką pozycję w swoim kraju.
Praca zdalna jest w porządku, ale to “lokalne talenty” mają priorytet. Niestety czy na szczęście? Trudno powiedzieć.
Źródło:
Zainstaluj teraz i czytaj tylko dobre teksty!
3. Samotna mama pozywa bootcamp
Czasami bywa tak, że pogoń za marzeniami o pracy w IT kończy się źle. Taką historię przeżyła Emily Bruner ze Stanów Zjednocznych, która jest samotną matką i postanowiła spróbować swoich sił jak programistka.
Realizację tych planów rozpoczęła od 12-miesięcznego bootcampu w Lambda School o wartości 30 tys. USD. Nie miała jednak wystarczającej kwoty, dlatego podpisała z organizatorem umowę o podziale dochodów. To po prostu inna forma pożyczki studenckiej, w której dług jest spłacany po znalezieniu pracy. Zgodnie z kontraktem, jeżeli zarobki Bruner w roli programistki przekroczą 50 tys. USD rocznie, to przez 2 lata przekaże 17% swoich dochodów dla organizatora kursu programowania.
Problem w tym, że Bruner (jak tysiące innych osób na całym świecie) nie znalazła pracy po bootcampie – zdaniem pracodawców, pomimo odbytego kursu nie posiadała odpowiednich umiejętności, by zostać developerem.
Sprawa zakończyła się pozwem przeciwko organizatorowi, czyli Lambda School. Bruner czuje się wprowadzona w błąd, zarówno pod względem efektów kształcenia, jak i warunków spłaty zadłużenia. Dodatkowo, Lambda School miała działać nielegalnie, ponieważ nie posiadała zezwolenia od władz stanowych.
Opisywana przeze mnie historia wywołała gorącą dyskusję na Reddicie, w której aż roi się od opinii o bootcampach. Szczególnie spodobał mi się komentarz użytkownika lookmeat:
Bootcamps have their benefit and advantages, but they’re more of an electric bike then a motorcycle: it can get you there, but you gotta put some work beyond just having it.
Myślę, że to kwintesencja tematu. Abstrahując od dokładnego czytania umów – bootcamp to nie wszystko. Liczy się też dodatkowy wysiłek “po godzinach” i cierpliwość w poszukiwaniu pracy. Szkoda, że niewielu organizatorów o tym wspomina. No cóż, hasła typu „ZOSTAŃ PROGRAMISTĄ W 3 MIESIĄCE” sprzedają się lepiej.