Dziś chciałbym opowiedzieć Ci o startupie, który zamierza wykorzystać AI do innych celów, niż zabieranie nam pracy. Wręcz przeciwnie, dzięki niej znajdziemy deficytowe umiejętności i dobre oferty (jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem). Będzie też o spadku zapotrzebowania na komputery oraz o tym, dlaczego warto uczyć się rzeczy, które się nie zmieniają.
1. Sztuczna inteligencja przeskanuje rynek pracy
Chyba wszyscy oswoili się już ze sztuczną inteligencją jako “partnerem” w pracy i przestali w niej widzieć śmiertelne zagrożenie. A jeśli nie, to z przyjemnością donoszę o inicjatywie, która chce wykorzystać AI do uzupełniania luk na rynku pracy. W dodatku inaczej, niż zastępując ludzi kodem tworzonym w generatorach.
StudentFinance to startup, który pomaga zawierać umowy o podziale dochodów (ISA), aby ułatwić dostęp do szkoleń i stażów przygotowujących do poszczególnych specjalizacji (nie mylić z 3-miesięcznymi bootcampami, które obiecują gruszki na wierzbie). Idea brzmi ciekawie, a firma pozyskała właśnie 41 mln USD w pierwszej rundzie finansowania – trend “opłacania” swojej edukacji z przyszłych dochodów jest szczególnie popularny w Stanach Zjednoczonych i wiele wskazuje, że będzie się tylko umacniał.
Założyciele StudentFinance twierdzą, że opracowali modele AI, które wykrywają najbardziej poszukiwane umiejętności w różnych sektorach. Robią to w oparciu o monitoring ofert pracy oraz analizę trendów i wahań popytu. Śledzą też dane dotyczące wynagrodzeń, które mogą wskazywać na zapotrzebowanie na konkretne umiejętności.
Nie wiem jak Ty, ale ja mocno trzymam kciuki za powstanie takiego narzędzia! A jeśli AI nie sprawdzi się w tej roli, zawsze możesz zerknąć na najnowsze zestawienie rekrutujących firm, które pojawiło się na Hacker News. Lista jest kompletnie nieuporządkowana, ale lepsze to, niż nic.
Źródło:
Zainstaluj teraz i czytaj tylko dobre teksty!
2. Ucz się rzeczy z długim terminem przydatności
W nawiązaniu do powyższego tematu chciałbym też przytoczyć świetny wpis, który opublikował na swoim blogu David Heinemeier Hansson – twórca Ruby on Rails. Jego felieton to polemika ze wszystkimi przedstawicielami technologicznego świata, którzy oczekują, że będziemy zawsze na bieżąco i elastycznie dostosujemy się do wszystkich zmian.
Hanson przekonuje, że inwestowanie w rzeczy stabilne i trwałe, ma większą wartość w dłuższej perspektywie. Wskazuje, że wiele z najlepiej prosperujących firm na świecie, takich jak Coca-Cola czy Johnson & Johnson, zbudowało swój sukces na ponadczasowych produktach i wartościach, które nie zmieniają się wraz z najnowszymi trendami.
Odnosząc się bezpośrednio do IT, Hansson przywołuje przykład Basecamp, oprogramowania do zarządzania projektami jego firmy, które pozostało stosunkowo niezmienione od ponad dekady. Zdaniem Hanssona, sukces Basecamp jest zbudowany na jego podstawowych wartościach, takich jak prostota i łatwość użycia, które są trwałymi cechami docenianymi przez klientów.
Na koniec Hansson sugeruje, że inwestowanie w rzeczy, które się nie zmieniają, to nie tylko mądra strategia biznesowa, ale także wartościowa filozofia osobista. Zachęca nas do skupienia się na rozwijaniu umiejętności i relacji, które pozostaną istotne i wartościowe przez całe życie.
Jestem ciekaw, co o tym sądzisz! To w sumie zaprzeczenie naszego umiłowania do dynamiki, prawda?
Źródło:
Zainstaluj teraz i czytaj tylko dobre teksty!
3. Popyt na stacje robocze wraca do “normy”
Na czym pracujesz? Strzelam, że na MacBooku albo innym laptopowym sprzęcie. Tymczasem z rynku technologicznego dosyć konsekwentnie docierały do nas informacje, że wraca moda na poczciwe pecety.
W 2022 roku producenci sprzedali 7,7 mln stacji roboczych, co daje 2,1% wzrostu rok do roku, ustanawiając nowy rekord w tej kategorii! To jednak niczego nie przesądza, bo w ostatnim kwartale sprzedaż poleciała na łeb na szyję, a konkretniej o 22,2%. Spadki były też w sektorze laptopów, tabletów i smartfonów (w przypadku tych ostatnich poziomy sprzedaży są najniższe od 2013 roku).
Globalny rynek stacji roboczych faktycznie przeżywał solidny popyt w wielu branżach – popularność home office w naszej branży nie była tu bez znaczenia. Ten wynik był napędzany również przez sektor produkcyjny, inżynieryjny oraz mediów i rozrywki. Eldorado skończyło się jednak stosunkowo szybko, bo firmy na całym świecie obcinają swoje budżety zakupowe, łańcuchy dostaw są wciąż zakłócone, a kluczowych komponentów jak nie było, tak nie ma.
Patrząc z perspektywy karierowej, widzę w tym również odzwierciedlenie coraz częstszej postawy pracodawców, o której pisałem w poprzedniej odsłonie Career Weekly. Bo i po co nam jeszcze lepszy sprzęt stacjonarny, skoro 47% szefów chętnie zobaczyłoby nas ponownie w biurze chociaż 2 lub 3 dni w tygodniu?