Dzisiaj wyjątkowo dwa tematy, w tym jeden dobrze znany (mam nadzieje, ze ChatGPT Wam się jeszcze nie znudził…). Spojrzymy jednak również na los konferencji programistycznych po pandemii.
1. Jakie reperkusje będzie miał wyścig zbrojeń o AI w wyszukiwarkach?
No i po raz kolejny mamy tydzień, w którym po prostu nie da się nie poruszyć tematu AI. Po raz kolejny pokazuje to, jak wielką rewolucją i prawdziwą zmianą paradygmatu okazał się być ChatGTP, nawet jeśli chodzi o sam proces podejmowania decyzji przez najbardziej medialny Big Tech.
Okazuje się bowiem, że strategiczny sojusz Microsoftu i OpenAI rozwijany od lat przynosi zaskakujące owoce. Nikt się chyba nie spodziewał jeszcze rok temu, że cokolwiek może zagrozić [dominacji Google w świecie wyszukiwarek, a tutaj nagle na poważnie rozważana jest sytuacja, gdy dotychczasowy gigant zostanie zrzucony z piedestału. Oczywiście, sam fakt dodania ChatGPT do Binga czy Microsoft Teams (i to nie „kiedyś”, a dla tych co załapali się na Waiting Listę – „już”) był obiektywnie sporą rewolucją. Przede wszystkim jednak jest to cios w dotychczasowo „trwalszy od spiżu” wizerunek Google jako firmy posiadającą przewagę rynkową, która jest nie do zagrożenia.
Wielkie G pokazuje bowiem strach, i to na wielu płaszczyznach. Po pierwsze, zapowiada Barda, czyli swoją własną technologie ChatBota dostępnego w wyszukiwarce, opartego na projekcie LaMDA. LaMDA nie jest czymś nowym, nawet w tych przeglądach w zeszłym roku mieliśmy okazję o niej pisać, gdy jeden z pracujących przy nim inżynierów stwierdził, że osiągnęła samoświadomość.
Teraz ten „samoświadomy” bot ma zostać udostępniony szerszej publice, ale na razie jest testowany wyłącznie wewnętrznie, i to według doniesień bardzo, ale to bardzo chaotycznie. Najlepszą lekcją tego, jak tego typu pośpiech może być zgubny Google otrzymało podczas pierwszego publicznego dema technologii, które odbyło się w tą środę. Bard popełnił podczas niego błąd, podając fałszywe informacje na temat okoliczności pierwszego zdjęcia planety spoza układu słonecznego. Kara była z pewnością bolesna – reakcją na prezentacji był spadek wyceny giełdowej spółki o prawie 10%, co przełożyło się na spadek wartości rzędu 100 miliardów dolarów.
Przy czym nie skreślajcie jeszcze Google tak łatwo – firma ma wiele niesamowitych projektów, których produktyzacja z pewnością sporo namiesza. Do tej pory jednak większość projektów nie opuszczało świata akademickiego, i to co po nich dostawaliśmy to satysfakcjonujące filmiki na kanale Two Minute Papers (szalenie polecam subskrypcje!). Teraz zasady gry się zmieniły, i nie da się już dłużej określać siebie jako firmy AI-First, jeśli nasze produkty nie trafiają do szerokiej publiki. Google musi więc zmienić swoje podejście, i ostatnie działania można potraktować jaką pierwszą jaskółkę. Firma zresztą próbuje gonić Microsoft, wykorzystując przetarte przez niego ścieżki, dlatego zainwestowała 300 milionów dolarów w Anthropic, firmę będącą bezpośrednim konkurentem OpenAI.
Do czego nas ten wyścig zbrojeń doprowadzi? Można mieć trochę obaw. Do tej pory bowiem AI traktowano było jako przestrzeń, do której podchodzić trzeba uważnie – diabeł raz wypuszczony z pudełka nie daje się łatwo do niego ponownie zamknąć. Teraz, jak już poruszaliśmy, paradygmat się zmienia. Może się okazać, że ważniejsze będzie szybkie dostarczenie, niż np. obawy o powielanie istniejących stereotypów czy sianie dezinformacji. Bardzo dobrze temat został poruszony w publikacji The Washington Post Big Tech was moving cautiously on AI. Then came ChatGPT. Aspekt społeczny może zejść na dalszy plan.
Przykład mam pod ręką. A niestety, muszę przyznać że jak uwielbiam Midjourney (i w dalszym ciągu go będę używał), tak ostatnio dość mocno ubódł mnie kierunek w którym poszły generowane przez niego ilustracje. Podczas dyskusji o narzędziach na firmowym Slacku wpadł mi w ręce link z Sierpnia 2022, będący poradnikiem używania Midjourney. Jest on na tyle ciekawy, że prezentuje wizerunki kobiet w wielu różnych stylach, jeszcze za czasów poprzedniej wersji modelu. Postanowiłem więc porównać go z nowym wariantem i jestem zaskoczony, jak często wpisując 'woman, x’, otrzymujemy na coś zahaczające o softporn. Zobaczcie zresztą sami:
Obiektyfikacja kobiet (która w wypadku modeli ML przejawia się w wielu miejscach, o czym rozpisuje się The Guardian) to pewnie wierzchołek góry lodowej. Ostatnimi czasy tematy tego typu bardzo mocno przebijały się przez całą dyskusje o AI i na konferencjach typu Google I/O poświęcane było im wiele miejsca. Biorąc jednak pod uwagę, jak cały wyścig przyspieszył, wiele firm może po prostu stwierdzić że „kto się przejmuje, ten frajer”. A to niestety nie wróży najlepiej.
Źródła
- Microsoft’s ChatGPT-powered Bing is open for everyone to try starting today
- Google employees criticize CEO Sundar Pichai for ‘rushed, botched’ announcement of GPT competitor Bard
- Google’s AI chatbot Bard makes factual error in first demo
- Big Tech was moving cautiously on AI. Then came ChatGPT
- There is no standard’: investigation finds AI algorithms objectify women’s bodies
Zainstaluj teraz i czytaj tylko dobre teksty!
2. Jak wygląda Post-Covidowa rzeczywistość konferencji programistycznych?
A teraz szansa na powrót wspomnieniami do poprzedniej apokalipsy, aby odpocząć od obecnej apokalipsy. Będzie więc o konferencjach w świecie Post-Covid.
Prywatnie przyznam, że nigdy nie wszedłem za mocno w wydarzenia online. Sam brałem udział jako speaker online w kilku, ale nigdy jako uczestnik, a to ze względu na to, że ten format odziera według mnie tego typu wydarzenia z najważniejszego dla mnie aspektu społecznego. Dlatego też kamień spadł mi z serca w momencie gdy pandemia Covid-19 się zakończyła, a większość wydarzeń wróciło do formy stacjonarnej. Okazuje się jednak, że dla nich to tylko początek bitwy o powrót do normalności.
W zeszłym tygodniu ukazał się tekst The State of Developer Conferences, opisujący stan w którym znalazły się konferencje programistyczne, przynajmniej te za wielką wodą (aczkolwiek prawdopodobnie nie tylko). Autor – Brian Rinaldi – ma doświadczenie w prowadzeniu osobistych i wirtualnych konferencji deweloperskich, zaczynając od Flex Camp Boston jeszcze w 2007 roku. W swojej publikacji, Brian przedstawia kulisy problemów, które trapią organizatorów.
Pandemia miała poważny wpływ na mniejsze wydarzenia deweloperskie – sporo z nich nie powróciło wcale, a inne przy zmniejszonej frekwencji. Podobnie jak ma to miejsce z kinami, które również bardzo powoli otwierały się po ustaniu pandemii, niezależne, osobiste konferencje deweloperskie opierają się na sponsoringu i sprzedaży biletów jako źródłach dochodu i wymagają minimalnej frekwencji, aby były opłacalne. Obecnie, niezależne wydarzenia osobiste są nadal w dół 30-40% od poziomu frekwencji sprzed 2020, co utrudnia im bycie opłacalnymi.
Co ciekawe, wirtualne wydarzenia również spadły o około 40% od szczytów pandemii, a wiele wydarzeń zostało już odwołanych. Autor stara się zanalizować sytuacje i zwraca uwagę, że o ile kiedyś eventy offline (jako w zasadzie jedyne odbywające się) zbierały wszystkich zainteresowanych. Obecnie wyłoniły się zaś dwie grupy – jedna przychodząca na konferencje dla wiedzy, i kolejna, która robi to dla aspektu społecznego. Każda z nich wybiera więc zupełnie inny typ wydarzeń. Jednocześnie w momencie, gdy nie da zebrać się i jednych, i drugich w ramach jednego eventu, bardzo trudne staje się pokrycie kosztów stałych – 10% różnicy w frekwencji może wynikowo oznaczać dla organizatorów zysk albo stratę na całym wydarzeniu.
Również w Polsce (bo stąd piszę do Was te teksty) słyszy się od organizatorów, że tak naprawdę pojawiło nam się „stracone pokolenie”, które wchodząc w branże w okresie pandemicznym nigdy nie zasmakowało społecznościowego jej aspekt, co może mieć dalekosiężne efekty. Kiedyś to oni będą liderami zespołów i swoistymi „wzorami”, przez co kolejni juniorzy nigdy nie będą przez nich motywowani, że warto spróbować „wyjść do ludzi”. Przynajmniej nie tak masowo jak jeszcze parę lat temu.
A jak u Was to wygląda? Wróciliście po pandemii na konferencje programistyczne czy jednak wolicie oglądać nieprzepastne zasoby YouTube.